poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział: 1. – Bogacze.

O kurczę, ale się rozpisałam O.o! siedzem stron pozdro z czytaniem, hahaha ^^.

Rozdział 1.
                                 Nowy dom Lamberta.

Bogacze mogą mieć wszystko. Bogacze mają: samochody, duże baseny, kasę, wielkie wille i chodzą do najlepszych szkół i klubów. Są postrzegani jako „Ci sławni w budach”. Często to właśnie oni siedzą na tyłkach, obściskując się z jakimiś panienkami tudzież z chłopakami. Ci właśnie ludzie są najbardziej zapatrzeni w siebie. Jednym z takich osób był pewien blondyn z brązowymi oczami. No, może bez tej ostatniej cechy. Ten blondyn nie był, ani p różny, ani zapatrzony w siebie.
-        Tommy Joe Ratliff wzywany do dyrektora! – To były pierwsze słowa, jakie dotarły do uszu młodego siedemnastolatka. Miał na sobie czarne glany, czarne spodnie z białymi czachami oraz tego samego koloru kurtkę. Pod tym miał jak zwykle swój ulubiony T-shirt z napisem „Fuck you bitch!”.
         Chłopak wstał ze swojej ławki, na której właśnie leżał, złapał jeszcze plecak i poszedł do gabinetu dyrektora. Spojrzał raz jeszcze w lustro i poprawił błyszczykiem swoje usta nim wszedł do miejsca przeznaczenia. Tak, Tommy nigdzie się nie ruszał bez swojego ukochanego plecaka-kostki, a co za tym idzie również bez błyszczyka, który zawsze miał przy sobie. Wiele osób uważało go za homoseksualistę, geja lub jak, kto woli pedała, w prywatnej szkole imienia Jeffersona, wstanie California, w Los Angeles.
Chłopak śmiało wszedł do gabinetu dyrcia. Na sekundę staną tyłem, tylko po to, żeby uprzejmie zamknąć drzwi. Odwrócił się w stronę starszego już, nie co mężczyzny i zrobił niewinną minę. Naprzeciwko dyrektora siedziały trzy osoby. Bardzo sławna projektantka – wstanie California – wnętrz, pani Leila Lambert, obok niej siedział wysoki chłopak z czarnymi włosami, a tuż przy nim siedział mąż Pani Leili. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i wstał do niego. Rodzice Adama się jedynie uśmiechnęli i zaczęli rozmawiać o przywilejach będących priorytetem tej szkoły. Adam podszedł do Tommyego, ukazując mu się w pełnej krasie. Siedemnastolatek przyjrzał mu się od góry do dołu.
Adam był naprawdę przystojnym nastolatkiem. Czarne ładnie ułożone włosy, do tego te niebieskie oczy, w których można by się utopić, czarna marynarka, do tego ciemne, nie czarne, po prostu ciemne jeansy do tego ciemna koszula z długim rękawkiem. Oprócz tego na szyi wisiał mu naszyjnik, najprawdopodobniej z kości słoniowej.
-        Witam… – Uśmiechnął się lekko chłopak. Czarnowłosy zlustrował go wzrokiem i uśmiechnął się lekko.
-        Hej, jestem Adam. – Jego usta się bardziej rozciągnęły w szerokim uśmiechu.
-        A ja Tommy. Tommy Joe Ratliff. – Uśmiechnął się lekko.
-        Thomas Cię oprowadzi po szkole. – Powiedział dyrektor, a chłopak westchnął cicho.
-        Tommy dyrektorze, Tommy! – Zaśmiał się, a mężczyzna westchnął zażenowany.
-        Nie ważne. A i Thomasie masz wolne do końca dnia.
-        Oh! Cóż za hojność dyrektorze! Chyba jednak wolę zostać w szkole… – Uśmiechnął się blondyn, który naprawdę lubił się uczyć… Wróć, co?! Chłopak który lubi się uczyć. Niee… Tommy nie lubił się uczyć lubił zostawać w szkole, bo mógł puść zaraz po lekcjach na trening cheerleaderek i pogapić się na ich tańce. Zawsze chciał być jedną z takich dziewczyn, no, ale cóż… Był chłopakiem. Za to miał dziewczynę, która była jedną z nich. Obaj chłopcy wyszli z gabinetu dyrka.
         Jessica Brown, była Kapitanem i jedną z ładniejszych dziewczyn w ich szkole.
-        Uuuu, uu! – Czarnowłosy mu pomachał przed oczami ręką. – Słuchasz mnie? – Zapytał Adam patrząc na chłopaka.
-        Eeem… Wybacz zamyśliłem się. – Szli wolno. – Możesz powtórzyć pytanie?
-        Pytałem się gdzie idziemy? – Adam się zaśmiał.
-        Hmm… Może zaczniemy od Sali gimnastycznej? – Zamyślił się i pokiwał głową, na potwierdzenie własnych słów.
-        Okay. – Adam westchnął i ruszył za blondynem.
***
-        … A o to klasa chemiczna… – Mówił spokojnym i wyważonym tonem Tommy, w stronę Adama.
-        Zmęczyło mnie to chodzenie… – Zaśmiał się Adam z lekkim uśmiechem. Czarnowłosy przypatrywał się blondynowi ukradkiem. –Co powiesz na wspólne drugie śniadanie? – Zapytał Adam.
-        Hmm… Raczej wczesny obiad. – Mruknął blondyn – Możemy iść do KFC, które jest nie daleko…
-        Mhm… Może być… – Mruknął Adam nucąc sobie pod nosem jakąś piosenkę.
-        Co nucisz? – Zapytał blondyn. Adam wyszczerzył się i spojrzał na chłopaka.
-        Nic specjalnego. Napisałem piosenkę i teraz sobie nucę … – Powiedział rozbawiony. – Niestety, ale ja i moi znajomi nie mamy gitarzysty.
Blondyn chciał coś powiedzieć, ale musiał szybko odwrócił głowę, ponieważ usłyszał pisk  swojej dziewczyny. Na dworze było gorąco. Tak gorąco, że Tommy zdjął czarną kurtkę, zostając w szarej koszulce. Po czuł, że się rumieni, od gorąca.
-        Tommy! Tooommy! Oh! Tu jesteś słodziaku!! – Rzuciła mu się na szyję.
-        No, hej słońce… – Usta Jessicy złączyły się z jego. – Oh! Adam wybacz. Nie przedstawiłem was sobie. Adam zlustrował dziewczynę. Krótka mini, bluzeczka bez pleców, a pod nim opalone  ciało. Czarnowłosy chłopak ścisnął jej dłoń. – Adam, to Jessica. Jessica to Adam. – Chłopak wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
-        Hej miło mi Cię poznać. – Adam uśmiechnął się szeroko.
***
Po KFC, nie opłacało im się wracać do szkoły na jedną lekcję, więc całą trójką szli rozgrzanymi drogami Los Angeles. Adam dał im wolność od siebie dopiero przy jednym z bogatszych domów.
-        WOW! – Gwizdnęła Jessica. – Ale masz chatę! – Zaśmiała się nieco zbyt piskliwie. – Adaam, jeżeli chcesz zrobić dobre wrażenie na innych ze szkoły będziesz musiał zrobić imprezę… – Zachichotała dziewczyna. – Musisz się również pokazać się jako Bóg seksu i będzie także dobrym pomysłem na zapoznanie się! – Zacmokała dziewczyna.
-        Jeżeli chcecie to zaproście kogoś na piątek. – Uśmiechnął się szeroko, Adam.
-        Okay, a na którą ta impreza? – Zapytała Jessica, wyciągając telefon i zapisując sobie coś w nim…
-        Około 20, rodzice wychodzą do znajomych, więc…
-        Okay! 21:00 – Przerwała mu w pół zdania dziewczyna. Adam westchnął i zaczął już żałować, że dał się odprowadzić tej dwójce.
-        To do piątku? No, to pa! – Musnęła policzek swojego chłopaka i pobiegła na drugą stronę ulicy, po czym skręciła w prawo idąc już nieco wolniej.
-        Tak… Eee… Ale jeszcze są trzy dni są przed nami i…!
-        Eshh… To nie ma sensu. – Zaśmiał się blondyn. Widział desperacje w oczach czarnego. – Lepiej żebyś się okazał bogiem seksu, bo wiesz, będzie siara. – Mruknął chłopaka, a Adam przełknął ślinę. – Nie robiłeś tego?! – Krzyknął Tommy.
-        Ależ oczywiście, że robiłem. Zastanawiam się nad stanem barku, jaki mam w swoim pokoju. – Westchnął Adam.
-        Ja po jednej leże. – Zachichotał blondyn.
-        To dostaniesz pół! – Adam parsknął śmiechem.
-        Mhm… – Mruknął spokojnie. – W ogóle, co robi twoja rodzina, w Los Angeles? – Zapytał zaciekawiony chłopak.
-        Hm… Mama i tata dostali większe zlecenie i dla tego ja, mama, tata i Neil przeprowadziliśmy się tutaj… – Mruknął spokojnie z lekkim uśmiechem czarnowłosy.
-        Ile tutaj będziesz i często się przeprowadzacie?
-        Ciężko mi powiedzieć, ale raczej nigdzie nie zagrzałem miejsca dłużej niż dziesięć, piętnaście miesięcy. – Westchnął cicho Adam.
         Chłopcy pogadali jeszcze trochę i przyszedł czas na rozstanie.
-        Do zobaczenia jutro.  – Westchnął cicho i wszedł do swojego nowego domu. Taaa… Raczej ciężko to było domem nazwać. Raczej był to kolejny, schron. Miejsce do którego nie chciał wracać. Przecież byli bogaci, więc czemu muszą jeszcze pracować? Czarnowłosy wszedł do środka domu.
         Adam westchnął. Rodziców jeszcze nie było. Jego błękitne oczy spoczęły na schodach. Zdjął buty i rozejrzał się po pomieszczeniach. Dopiero, co się przeprowadzili i musiał się rozejrzeć. Adam wszedł po schodach. Na prawo było jakieś wejście, a na lewo zaś był korytarz. Otworzył najpierw drzwi i zobaczył jasnobłękitną sypialnie, urządzoną w nowoczesnym stylu. Tutaj pewnie będą spać rodzice, pomyślał, nie chcąc się zagłębiać bardziej w to właśnie pomieszczenie. Adam poszedł długim korytarzem w stronę kolejnych drzwi, – obok jego były jeszcze jedne, ale wiedział, że są to wejście prowadzi do sypialni jego brata, ponieważ, jako jedyny nie chciał brązowych tylko białe i uparł się właśnie na zabranie ich z San Diego, miejsca, w którym Adam mieszkał, przed przeprowadzką do Los Angeles. Nacisnął na klamkę i wszedł do żółtego pokoju. Tak! To była jego sypialnia! Rozpoznał to po swoim łóżku, które było czarne i stało pod ścianą. Miejsce do spania miało również biały materac, przykryty teraz czarnym prześcieradłem na gumce. Obok łóżka stała biała szafeczka nocna, a na niej był nowy Iphone 5, a zaś obok tego wszystkiego stała duża również biała szafa. Naprzeciwko łóżka stała komoda z książkami do szkoły. W szufladach zapewne miał bieliznę, ubrania i prezerwatywy. Obok komody, która miała taki sam kolor jak łóżko, stało biurko, w odcieniu mahoniowym, na nim zaś, nowoczesny laptop firmy Apple, obok była myszka firmy Razer. Myszka była czarna, z czerwonymi płomieniami. Rodzice, jak zwykle wydali fortunę na jego sprzęt.
Adam zajrzał do pierwszej szuflady, od komody i wybuchnął głośnym śmiechem wyciągając gumki, firmy Durex play i żel nawilżający, do miejsc intymnych.
-        Boże… Mam zajebistych rodziców. – Zaśmiał się, ocierając łzy z kącików oczu. Adam westchnął, a chwili poczuł burczenie w brzuchu. Ruszył  na dół schodami, po chwili znajdując się w kuchni. Kuchnia była także duża i przestronna.
         Po lewej stronie, od wejścia stała lodówka, obok szafka ze zlewozmywakiem, na nim był pojemnik ze świetnie pachnącym mydłem. Tuż przy tym był piec, a obok niego był wbudowany piekarnik i dwie szafki. Później już były tylko blaty i mnóstwo szafek i szafeczek, w dwóch z nich były jeszcze zabudowane rzeczy takie, jak kosz i zmywarka.
         Wszystko pachniało nowością. Adam sięgnął do zabudowanej lodówki i wyciągnął z niej następujące produkty: szynka, masło, ser, sałata i pomidor. Później sięgnął po chleb i zaczął sobie robić kanapki. Najpierw posmarował masłem chleb i otworzył szynkę, po kroił pomidory i szynkę na plasterki, po czym położył to wszystko na chlebie, a następnie sięgnął po talerz i położył najpierw sałatę, a następnie swoją kapkę. Adam zerknął jeszcze do cargo, które znalazł błyskawicznie, tylko dla tego, że miał widział plany domu jeszcze przed remontem tego brzydkiego niegdyś domu. Bez zastanowienia wyciągnął sobie cole i nalał ją do szklanki. Adam westchnął i usłyszał, jak rodzice wchodzą do miejsca.
Atmosfera zgęstniała w minutę, a to wszystko przez jego młodszego brata, Neila, który wszedł do domu ze zwieszoną głową. Leila i Novatel też byli smutni. Pewnie, coś się stało właśnie jego ukochanemu, młodszemu braciszkowi.
-        O co chodzi? – Zapytał zdziwiony chłopak, patrząc na nich.
-        Rzuciła mnie dziewczyna.. – Rzucił Neil obserwując starszego brata, który wyciągnął do niego ręce, jednocześnie trzymając w jednej ręce picie, w drugiej jedzenie. Neil wtulił się w niego z westchnieniem.
-        Jak to się stało? – Zapytał spokojnie patrząc nieco w dół. Tak. Adam był najwyższy w rodzinie.
-        Nie wiem, po prostu mi napisała SMS’a, że z nami koniec. A następnie, że związki na odległość nigdy nie wypalają.
         Adam wiedział, że dziewczyna ma rację.
-        Neil, będę robił imprezę, wyrwiesz nie jedną pannę. – Po czochrał chłopaka po głowie. Neil się uśmiechnął i zapytał:
-        Tak myślisz?
-        No jasne..! – Krzyknął entuzjastycznie, Adam. Jego brat jedynie się czule uśmiechnął.
         Adam ruszył w końcu do salonu, gdzie byli już jego rodzice. Nawet nie wiedział, kiedy zajęli to miejsce. Westchnął i postawił sobie szklankę na barku, a obok dał talerz z jedzeniem. Usiadł na barowym krześle i uśmiechnął się lekko do rodziców, którzy wtuleni w siebie oglądali jakiś film na telewizorze. Adam zaczął jeść swoją kanapkę. Rozejrzał się po pokoju.
         Jasne ściany, mahoniowe meble, dodatkowym atutem ozdobniki, na ścianach w postaci wiszących kwiatów. Największym atutem tego pokoju było okno, przez które można było patrzeć na wieczorne samochody czy spokój na drodze, teraz zasłonięte żaluzjami, antywłamaniowymi. To miejsce można było przeznaczyć do snucia refleksji na różne tematy.
         Adam skończył jeść kanapkę i wyszedł z salonu , żeby odnieść talerz do kuchni. Co prawda lubił gotować, w końcu przez żołądek do serca, ale Adam nie miał nikogo, komu mógłby zaimponować swoją kuchnią. Czarnowłosy ruszył po schodach, na piętro, a następnie do swojego pokoju. Po drodze zajrzał do „skrytki” brata.
-        Hej, młody… – Wsadził głowę do jego pokoju. Chłopak spał, więc się cicho wycofał. Adam zamknął drzwi i poszedł cicho do swojego pokoju.  Ruszył do łazienki, po chwili wracając się po bokserki i ręcznik. Adam położył wszystko na półce i zaczął się rozbierać. Rozebrał się do bokserek i włączył wodę, która zaczęła się wlewać do wanny. Po chwili wrzucił do niej kilka ładnie pachnących różyczek i dwa, może trzy mydełka zapachowe.
         Siedemnastolatek zasłonił okno i zapalił sobie świeczki. Zgasił światło robiąc sobie przyjemną atmosferę. Zdjął bokserki. Postanowił zapisać się na siłownie. „Przynajmniej stracę kilka zbędnych kilogramów”, pomyślał wesoło Adam i wszedł do dużej wanny. Zamknął oczy, delektując się ciepłą wodą i ładnymi zapachami. „Mmmmh.. O tak teraz tylko ja i moja wanna!”, znów pomyślał opierając głowę o miękką poduszeczkę. Przypomniał sobie o wodzie, której jeszcze nie zakręcił. Przyjrzał się poziomowi życiodajnego płynu i stwierdził, że jest to idealna wysokość. Zakręcił zawór i wrócił do swojej poprzedniej pozycji.
***
         Siedział tak chyba z dwie godziny odpoczywając po dniu pełnym wrażeń. Najpierw szybka wysiadka na lotnisku LAX, w Los Ageles, gdzie prawie zgubił swój bagaż, później nawet nie dali mu się rozejrzeć po domu ponieważ musiał jechać z rodzicami i bratem do nowej szkoły przy czym po Neila przyszedł ktoś inny i był on wcześniej. Na koniec jeszcze brat i jego przeżycia. Adam westchnął ciężko. Przejmował się bo to w końcu jego brat, prawda?
         Gdy woda zaczęła robić się chłodna i nieprzyjemna, Adam zanurzył się szybko i wynurzył. Sięgnął po butelkę z szamponem. Wylał trochę na dłoń i zaczął wcierać go sobie we włosy. Intensywny zapach trafił do nozdrzy, a następnie, dotarł do jego mózgu, który to rozpoznał zapach.
-        Papaja.  – Zaśmiał się. Uwielbiał te owoce. Gdy skończył rozcierać płynną substancje, znów zanurzył się pod H2O. Po chwili wstał zaczął wycierać swoje nagie ciało, przyniesionym przez siebie ręcznikiem, a następnie ubrał swoje czerwone bokserki w białe pasy i wyszedł do swojego pokoju, żeby położyć się do łóżka. Dopiero teraz zauważył, jak bardzo jest zmęczony. Po chwili odpłynął do krainy morfeusza.
…******…
OMG! HAHAHA! Chcę widzieć co najmniej z 6 komci lub więcej! Naprawdę się postarałam! Siedem stron, co na blogu (jest czcionka 14) będzie wyglądało, na co najmniej 8 lub 9 xDD)


Dobra śmigam! (Co tam, że do 3:28 to sprawdzałam a dzisiaj muszę iść na cały dzionek do Katowic.. O.O!)
Satysfactions, fuck yeah!


8 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo miło się czytało i był ciekawy. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu historii xD szata graficzna bloga też jest bardzo ładna ^^

    Kuroi

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!
    Boskie... WIĘC KUSHINA WIĘCEJ! KURCZACZKU DAWAJ WIĘCEJ XD!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Miałam informować o nowych notkach, więc podsyłam
    http://klatka-dla-kolibrow.blogspot.com/2013/11/odc-42-zamany-szyfr.html

    ach, i dodałam Twoje opowiadanie do linków :)
    Pozdrawiam,Marona

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne dalej pisz czekam na next tak jak na drugim blogu o yoh i ziku ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.o o mój Boże to ktoś jeszcze czyta? Haha xD!!

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, jak ja zaczynałam pisać swojego bloga obiecałaś, że kupisz jakiś dysk i napiszesz dalej XD Liczę na cb :*
    A tak w ogóle to możesz czasem do mnie zajrzeć i napisać jakiś komentarz ;)
    Dla przypomnienia, mój blog to http://to-ja-to-ty-to-my-to-nasz-swiat.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie mam na czym. - Lapciuś w naprawie, z tableta pisać muszę Q.Q!!

      Usuń

Translate

Łączna liczba wyświetleń, dziękuję..! :)

13786