Rozdział 1.
Nowy dom Lamberta.
Bogacze mogą mieć
wszystko. Bogacze mają: samochody, duże baseny, kasę, wielkie wille i chodzą do
najlepszych szkół i klubów. Są postrzegani jako „Ci sławni w budach”. Często to
właśnie oni siedzą na tyłkach, obściskując się z jakimiś panienkami tudzież z chłopakami.
Ci właśnie ludzie są najbardziej zapatrzeni w siebie. Jednym z takich osób był
pewien blondyn z brązowymi oczami. No, może bez tej ostatniej cechy. Ten
blondyn nie był, ani p różny, ani zapatrzony w siebie.
- Tommy
Joe Ratliff wzywany do dyrektora! – To były pierwsze słowa, jakie dotarły do
uszu młodego siedemnastolatka. Miał na sobie czarne glany, czarne spodnie z białymi
czachami oraz tego samego koloru kurtkę. Pod tym miał jak zwykle swój ulubiony
T-shirt z napisem „Fuck you bitch!”.
Chłopak
wstał ze swojej ławki, na której właśnie leżał, złapał jeszcze plecak i poszedł
do gabinetu dyrektora. Spojrzał raz jeszcze w lustro i poprawił błyszczykiem swoje
usta nim wszedł do miejsca przeznaczenia. Tak, Tommy nigdzie się nie ruszał bez
swojego ukochanego plecaka-kostki, a co za tym idzie również bez błyszczyka,
który zawsze miał przy sobie. Wiele osób uważało go za homoseksualistę, geja
lub jak, kto woli pedała, w prywatnej szkole imienia Jeffersona, wstanie
California, w Los Angeles.
Chłopak śmiało wszedł
do gabinetu dyrcia. Na sekundę staną tyłem, tylko po to, żeby uprzejmie zamknąć
drzwi. Odwrócił się w stronę starszego już, nie co mężczyzny i zrobił niewinną
minę. Naprzeciwko dyrektora siedziały trzy osoby. Bardzo sławna projektantka –
wstanie California – wnętrz, pani Leila Lambert, obok niej siedział wysoki chłopak
z czarnymi włosami, a tuż przy nim siedział mąż Pani Leili. Czarnowłosy
uśmiechnął się lekko i wstał do niego. Rodzice Adama się jedynie uśmiechnęli i
zaczęli rozmawiać o przywilejach będących priorytetem tej szkoły. Adam podszedł
do Tommyego, ukazując mu się w pełnej krasie. Siedemnastolatek przyjrzał mu się
od góry do dołu.
Adam był naprawdę
przystojnym nastolatkiem. Czarne ładnie ułożone włosy, do tego te niebieskie
oczy, w których można by się utopić, czarna marynarka, do tego ciemne, nie
czarne, po prostu ciemne jeansy do tego ciemna koszula z długim rękawkiem. Oprócz
tego na szyi wisiał mu naszyjnik, najprawdopodobniej z kości słoniowej.
- Witam…
– Uśmiechnął się lekko chłopak. Czarnowłosy zlustrował go wzrokiem i uśmiechnął
się lekko.
- Hej,
jestem Adam. – Jego usta się bardziej rozciągnęły w szerokim uśmiechu.
- A ja
Tommy. Tommy Joe Ratliff. – Uśmiechnął się lekko.
- Thomas
Cię oprowadzi po szkole. – Powiedział dyrektor, a chłopak westchnął cicho.
- Tommy
dyrektorze, Tommy! – Zaśmiał się, a mężczyzna westchnął zażenowany.
- Nie
ważne. A i Thomasie masz wolne do końca dnia.
- Oh!
Cóż za hojność dyrektorze! Chyba jednak wolę zostać w szkole… – Uśmiechnął się blondyn,
który naprawdę lubił się uczyć… Wróć, co?! Chłopak który lubi się uczyć. Niee… Tommy
nie lubił się uczyć lubił zostawać w szkole, bo mógł puść zaraz po lekcjach na
trening cheerleaderek i pogapić się na ich tańce. Zawsze chciał być jedną z
takich dziewczyn, no, ale cóż… Był chłopakiem. Za to miał dziewczynę, która
była jedną z nich. Obaj chłopcy wyszli z gabinetu dyrka.
Jessica
Brown, była Kapitanem i jedną z ładniejszych dziewczyn w ich szkole.
- Uuuu,
uu! – Czarnowłosy mu pomachał przed oczami ręką. – Słuchasz mnie? – Zapytał
Adam patrząc na chłopaka.
- Eeem…
Wybacz zamyśliłem się. – Szli wolno. – Możesz powtórzyć pytanie?
- Pytałem
się gdzie idziemy? – Adam się zaśmiał.
- Hmm…
Może zaczniemy od Sali gimnastycznej? – Zamyślił się i pokiwał głową, na
potwierdzenie własnych słów.
- Okay.
– Adam westchnął i ruszył za blondynem.
***
- … A o
to klasa chemiczna… – Mówił spokojnym i wyważonym tonem Tommy, w stronę Adama.
- Zmęczyło
mnie to chodzenie… – Zaśmiał się Adam z lekkim uśmiechem. Czarnowłosy
przypatrywał się blondynowi ukradkiem. –Co powiesz na wspólne drugie śniadanie?
– Zapytał Adam.
- Hmm… Raczej
wczesny obiad. – Mruknął blondyn – Możemy iść do KFC, które jest nie daleko…
- Mhm… Może
być… – Mruknął Adam nucąc sobie pod nosem jakąś piosenkę.
- Co
nucisz? – Zapytał blondyn. Adam wyszczerzył się i spojrzał na chłopaka.
- Nic
specjalnego. Napisałem piosenkę i teraz sobie nucę … – Powiedział rozbawiony. –
Niestety, ale ja i moi znajomi nie mamy gitarzysty.
Blondyn chciał coś
powiedzieć, ale musiał szybko odwrócił głowę, ponieważ usłyszał pisk swojej dziewczyny. Na dworze było gorąco. Tak
gorąco, że Tommy zdjął czarną kurtkę, zostając w szarej koszulce. Po czuł, że
się rumieni, od gorąca.
- Tommy!
Tooommy! Oh! Tu jesteś słodziaku!! – Rzuciła mu się na szyję.
- No,
hej słońce… – Usta Jessicy złączyły się z jego. – Oh! Adam wybacz. Nie przedstawiłem
was sobie. Adam zlustrował dziewczynę. Krótka mini, bluzeczka bez pleców, a pod
nim opalone ciało. Czarnowłosy chłopak
ścisnął jej dłoń. – Adam, to Jessica. Jessica to Adam. – Chłopak wyszczerzył
się w szerokim uśmiechu.
- Hej
miło mi Cię poznać. – Adam uśmiechnął się szeroko.
***
Po KFC, nie opłacało im
się wracać do szkoły na jedną lekcję, więc całą trójką szli rozgrzanymi drogami
Los Angeles. Adam dał im wolność od siebie dopiero przy jednym z bogatszych domów.
- WOW! –
Gwizdnęła Jessica. – Ale masz chatę! – Zaśmiała się nieco zbyt piskliwie. – Adaam,
jeżeli chcesz zrobić dobre wrażenie na innych ze szkoły będziesz musiał zrobić imprezę…
– Zachichotała dziewczyna. – Musisz się również pokazać się jako Bóg seksu i będzie
także dobrym pomysłem na zapoznanie się! – Zacmokała dziewczyna.
- Jeżeli
chcecie to zaproście kogoś na piątek. – Uśmiechnął się szeroko, Adam.
- Okay,
a na którą ta impreza? – Zapytała Jessica, wyciągając telefon i zapisując sobie
coś w nim…
- Około
20, rodzice wychodzą do znajomych, więc…
- Okay!
21:00 – Przerwała mu w pół zdania dziewczyna. Adam westchnął i zaczął już
żałować, że dał się odprowadzić tej dwójce.
- To do
piątku? No, to pa! – Musnęła policzek swojego chłopaka i pobiegła na drugą
stronę ulicy, po czym skręciła w prawo idąc już nieco wolniej.
- Tak…
Eee… Ale jeszcze są trzy dni są przed nami i…!
- Eshh…
To nie ma sensu. – Zaśmiał się blondyn. Widział desperacje w oczach czarnego. –
Lepiej żebyś się okazał bogiem seksu, bo wiesz, będzie siara. – Mruknął
chłopaka, a Adam przełknął ślinę. – Nie robiłeś tego?! – Krzyknął Tommy.
- Ależ
oczywiście, że robiłem. Zastanawiam się nad stanem barku, jaki mam w swoim
pokoju. – Westchnął Adam.
- Ja po
jednej leże. – Zachichotał blondyn.
- To
dostaniesz pół! – Adam parsknął śmiechem.
- Mhm… –
Mruknął spokojnie. – W ogóle, co robi twoja rodzina, w Los Angeles? – Zapytał
zaciekawiony chłopak.
- Hm…
Mama i tata dostali większe zlecenie i dla tego ja, mama, tata i Neil
przeprowadziliśmy się tutaj… – Mruknął spokojnie z lekkim uśmiechem
czarnowłosy.
- Ile tutaj
będziesz i często się przeprowadzacie?
- Ciężko
mi powiedzieć, ale raczej nigdzie nie zagrzałem miejsca dłużej niż dziesięć,
piętnaście miesięcy. – Westchnął cicho Adam.
Chłopcy
pogadali jeszcze trochę i przyszedł czas na rozstanie.
- Do zobaczenia
jutro. – Westchnął cicho i wszedł do
swojego nowego domu. Taaa… Raczej ciężko to było domem nazwać. Raczej był to
kolejny, schron. Miejsce do którego nie chciał wracać. Przecież byli bogaci, więc
czemu muszą jeszcze pracować? Czarnowłosy wszedł do środka domu.
Adam
westchnął. Rodziców jeszcze nie było. Jego błękitne oczy spoczęły na schodach.
Zdjął buty i rozejrzał się po pomieszczeniach. Dopiero, co się przeprowadzili i
musiał się rozejrzeć. Adam wszedł po schodach. Na prawo było jakieś wejście, a
na lewo zaś był korytarz. Otworzył najpierw drzwi i zobaczył jasnobłękitną
sypialnie, urządzoną w nowoczesnym stylu. Tutaj pewnie będą spać rodzice,
pomyślał, nie chcąc się zagłębiać bardziej w to właśnie pomieszczenie. Adam poszedł
długim korytarzem w stronę kolejnych drzwi, – obok jego były jeszcze jedne, ale
wiedział, że są to wejście prowadzi do sypialni jego brata, ponieważ, jako
jedyny nie chciał brązowych tylko białe i uparł się właśnie na zabranie ich z
San Diego, miejsca, w którym Adam mieszkał, przed przeprowadzką do Los Angeles.
Nacisnął na klamkę i wszedł do żółtego pokoju. Tak! To była jego sypialnia!
Rozpoznał to po swoim łóżku, które było czarne i stało pod ścianą. Miejsce do
spania miało również biały materac, przykryty teraz czarnym prześcieradłem na
gumce. Obok łóżka stała biała szafeczka nocna, a na niej był nowy Iphone 5, a zaś
obok tego wszystkiego stała duża również biała szafa. Naprzeciwko łóżka stała komoda
z książkami do szkoły. W szufladach zapewne miał bieliznę, ubrania i
prezerwatywy. Obok komody, która miała taki sam kolor jak łóżko, stało biurko,
w odcieniu mahoniowym, na nim zaś, nowoczesny laptop firmy Apple, obok była
myszka firmy Razer. Myszka była czarna, z czerwonymi płomieniami. Rodzice, jak
zwykle wydali fortunę na jego sprzęt.
Adam zajrzał do pierwszej szuflady, od komody i wybuchnął
głośnym śmiechem wyciągając gumki, firmy Durex play i żel nawilżający, do miejsc
intymnych.
- Boże…
Mam zajebistych rodziców. – Zaśmiał się, ocierając łzy z kącików oczu. Adam
westchnął, a chwili poczuł burczenie w brzuchu. Ruszył na dół schodami, po chwili znajdując się w
kuchni. Kuchnia była także duża i przestronna.
Po
lewej stronie, od wejścia stała lodówka, obok szafka ze zlewozmywakiem, na nim
był pojemnik ze świetnie pachnącym mydłem. Tuż przy tym był piec, a obok niego
był wbudowany piekarnik i dwie szafki. Później już były tylko blaty i mnóstwo
szafek i szafeczek, w dwóch z nich były jeszcze zabudowane rzeczy takie, jak
kosz i zmywarka.
Wszystko
pachniało nowością. Adam sięgnął do zabudowanej lodówki i wyciągnął z niej
następujące produkty: szynka, masło, ser, sałata i pomidor. Później sięgnął po
chleb i zaczął sobie robić kanapki. Najpierw posmarował masłem chleb i otworzył
szynkę, po kroił pomidory i szynkę na plasterki, po czym położył to wszystko na
chlebie, a następnie sięgnął po talerz i położył najpierw sałatę, a następnie swoją
kapkę. Adam zerknął jeszcze do cargo, które znalazł błyskawicznie, tylko dla
tego, że miał widział plany domu jeszcze przed remontem tego brzydkiego niegdyś
domu. Bez zastanowienia wyciągnął sobie cole i nalał ją do szklanki. Adam
westchnął i usłyszał, jak rodzice wchodzą do miejsca.
Atmosfera zgęstniała w minutę, a to wszystko przez jego
młodszego brata, Neila, który wszedł do domu ze zwieszoną głową. Leila i
Novatel też byli smutni. Pewnie, coś się stało właśnie jego ukochanemu,
młodszemu braciszkowi.
- O co
chodzi? – Zapytał zdziwiony chłopak, patrząc na nich.
- Rzuciła
mnie dziewczyna.. – Rzucił Neil obserwując starszego brata, który wyciągnął do
niego ręce, jednocześnie trzymając w jednej ręce picie, w drugiej jedzenie. Neil
wtulił się w niego z westchnieniem.
- Jak to
się stało? – Zapytał spokojnie patrząc nieco w dół. Tak. Adam był najwyższy w
rodzinie.
- Nie
wiem, po prostu mi napisała SMS’a, że z nami koniec. A następnie, że związki na
odległość nigdy nie wypalają.
Adam
wiedział, że dziewczyna ma rację.
- Neil,
będę robił imprezę, wyrwiesz nie jedną pannę. – Po czochrał chłopaka po głowie.
Neil się uśmiechnął i zapytał:
- Tak
myślisz?
- No jasne..!
– Krzyknął entuzjastycznie, Adam. Jego brat jedynie się czule uśmiechnął.
Adam
ruszył w końcu do salonu, gdzie byli już jego rodzice. Nawet nie wiedział,
kiedy zajęli to miejsce. Westchnął i postawił sobie szklankę na barku, a obok
dał talerz z jedzeniem. Usiadł na barowym krześle i uśmiechnął się lekko do
rodziców, którzy wtuleni w siebie oglądali jakiś film na telewizorze. Adam
zaczął jeść swoją kanapkę. Rozejrzał się po pokoju.
Jasne
ściany, mahoniowe meble, dodatkowym atutem ozdobniki, na ścianach w postaci wiszących
kwiatów. Największym atutem tego pokoju było okno, przez które można było
patrzeć na wieczorne samochody czy spokój na drodze, teraz zasłonięte
żaluzjami, antywłamaniowymi. To miejsce można było przeznaczyć do snucia refleksji
na różne tematy.
Adam
skończył jeść kanapkę i wyszedł z salonu , żeby odnieść talerz do kuchni. Co
prawda lubił gotować, w końcu przez żołądek do serca, ale Adam nie miał nikogo,
komu mógłby zaimponować swoją kuchnią. Czarnowłosy ruszył po schodach, na
piętro, a następnie do swojego pokoju. Po drodze zajrzał do „skrytki” brata.
- Hej,
młody… – Wsadził głowę do jego pokoju. Chłopak spał, więc się cicho wycofał.
Adam zamknął drzwi i poszedł cicho do swojego pokoju. Ruszył do łazienki, po chwili wracając się po bokserki
i ręcznik. Adam położył wszystko na półce i zaczął się rozbierać. Rozebrał się
do bokserek i włączył wodę, która zaczęła się wlewać do wanny. Po chwili wrzucił
do niej kilka ładnie pachnących różyczek i dwa, może trzy mydełka zapachowe.
Siedemnastolatek
zasłonił okno i zapalił sobie świeczki. Zgasił światło robiąc sobie przyjemną
atmosferę. Zdjął bokserki. Postanowił zapisać się na siłownie. „Przynajmniej
stracę kilka zbędnych kilogramów”, pomyślał wesoło Adam i wszedł do dużej wanny.
Zamknął oczy, delektując się ciepłą wodą i ładnymi zapachami. „Mmmmh.. O tak
teraz tylko ja i moja wanna!”, znów pomyślał opierając głowę o miękką
poduszeczkę. Przypomniał sobie o wodzie, której jeszcze nie zakręcił. Przyjrzał
się poziomowi życiodajnego płynu i stwierdził, że jest to idealna wysokość. Zakręcił
zawór i wrócił do swojej poprzedniej pozycji.
***
Siedział
tak chyba z dwie godziny odpoczywając po dniu pełnym wrażeń. Najpierw szybka
wysiadka na lotnisku LAX, w Los Ageles, gdzie prawie zgubił swój bagaż, później
nawet nie dali mu się rozejrzeć po domu ponieważ musiał jechać z rodzicami i
bratem do nowej szkoły przy czym po Neila przyszedł ktoś inny i był on
wcześniej. Na koniec jeszcze brat i jego przeżycia. Adam westchnął ciężko.
Przejmował się bo to w końcu jego brat, prawda?
Gdy
woda zaczęła robić się chłodna i nieprzyjemna, Adam zanurzył się szybko i
wynurzył. Sięgnął po butelkę z szamponem. Wylał trochę na dłoń i zaczął wcierać
go sobie we włosy. Intensywny zapach trafił do nozdrzy, a następnie, dotarł do
jego mózgu, który to rozpoznał zapach.
- Papaja.
– Zaśmiał się. Uwielbiał te owoce. Gdy
skończył rozcierać płynną substancje, znów zanurzył się pod H2O. Po
chwili wstał zaczął wycierać swoje nagie ciało, przyniesionym przez siebie
ręcznikiem, a następnie ubrał swoje czerwone bokserki w białe pasy i wyszedł do
swojego pokoju, żeby położyć się do łóżka. Dopiero teraz zauważył, jak bardzo
jest zmęczony. Po chwili odpłynął do krainy morfeusza.
…******…
OMG! HAHAHA! Chcę widzieć co najmniej z 6 komci lub więcej!
Naprawdę się postarałam! Siedem stron, co na blogu (jest czcionka 14) będzie
wyglądało, na co najmniej 8 lub 9 xDD)
Dobra śmigam! (Co tam, że do 3:28 to sprawdzałam a dzisiaj muszę iść na cały dzionek do Katowic.. O.O!)
Satysfactions, fuck yeah!
Rozdział bardzo miło się czytało i był ciekawy. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu historii xD szata graficzna bloga też jest bardzo ładna ^^
OdpowiedzUsuńKuroi
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!
OdpowiedzUsuńBoskie... WIĘC KUSHINA WIĘCEJ! KURCZACZKU DAWAJ WIĘCEJ XD!
Hej! Miałam informować o nowych notkach, więc podsyłam
OdpowiedzUsuńhttp://klatka-dla-kolibrow.blogspot.com/2013/11/odc-42-zamany-szyfr.html
ach, i dodałam Twoje opowiadanie do linków :)
Pozdrawiam,Marona
piękne dalej pisz czekam na next tak jak na drugim blogu o yoh i ziku ;3
OdpowiedzUsuńO.o o mój Boże to ktoś jeszcze czyta? Haha xD!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj, jak ja zaczynałam pisać swojego bloga obiecałaś, że kupisz jakiś dysk i napiszesz dalej XD Liczę na cb :*
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to możesz czasem do mnie zajrzeć i napisać jakiś komentarz ;)
Dla przypomnienia, mój blog to http://to-ja-to-ty-to-my-to-nasz-swiat.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Na razie nie mam na czym. - Lapciuś w naprawie, z tableta pisać muszę Q.Q!!
Usuń